Złe humorki minęły mi mam nadzieje bezpowrotnie. A najlepsza na zły humor okazała się praca- ulubiona praca czyli przeróbki i urządzanie. W nowych aranżacjach pomagają zakupy- te ostatnie poczyniłam w IKEA. W sumie nic wielkiego same drobiazgi ale rachunek już nie był mały :) Tak mam w Ikea że wychodzę z dwa razy większą ilością rzeczy niż zamierzam kupić :) Moim faworytem jest taboret, kupiłam go w surowym stanie taki sobie mały taborecik :) nawet nie zrobiłam mu zdjęcia, przed przystąpieniem do zmian :) Po przeróbkach wygląda sobie tak....
***
Ale od początku
Najpierw narysowałam sobie odręcznie wzór :) dlatego trochę nie idealny
Następnie koleżanka użyczyła mi sprzętu i wygrawerowałam mój wzór
Potem już malowanie:
Góra bejca plus pasta Starwax
Dół biała akrylowa
Co myślicie??
Ja już go uwielbiam :)
PS. Właśnie się zorientowałam ze minął już rok od pierwszego wpisu. Dużo zdarzyło się przez ten rok, na blogu powoli się rozkręcam :) i coraz bardziej to lubię.
Dziękuję za wszystkie komentarze zawsze dają mi wiele radości. Pozdrawiam serdecznie